wtorek, 22 października 2013

Na koniec świata i jeszcze dalej....

W ten weekend byliśmy odwiedzić ciocię Zosię. Po prawie trzygodzinnej podróży dotarliśmy do tej oazy spokoju na końcu świata. Cisza, spokój, las... i wiatr hulający po polach.
Nie zrażeni zimnem raniącym każdy odkryty kawałek ciała, ubraliśmy kalosze i ruszyliśmy na podbój lasu...

Po dwóch godzinach, szermierce źdźbłami trawy i bezustannej paplaninie najmłodszej uczestniczki wyprawy, zadowoleni wróciliśmy do domku cioci Zosi niosąc w rękach dwa pełne kosze.


Nie byłabym oczywiście sobą, gdybym nie 'strzeliła' kilku zdjęć natury ni to portretowej ni przyrodniczej.

 


 

 
 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz