czwartek, 24 października 2013

Dupa ze mnie i tyle...

Przesilenie jesienne jest! A ja jak ostatnia sierota się mu poddaję!
Wczoraj pojechałam do koleżanki z pracy obfotografować jej dwuletnią córeczkę. Jechałam do niej pierwszy raz, więc przez całą drogę siedziałam jej Mańkiem na tylnym zderzaku. Dojechałyśmy, wszystko git. Szybkie oprowadzenie po mieszkanku, herbata, jeden odcinek Reksia (żeby małą uczesać) i idziemy na spacer. No bo co jak co, ale najlepsze zdjęcia wyjdą w otoczeniu pięknej polskiej jesieni. Wyjęłam z Mańka siatkę z gadżetami - Marysia od razu chwyciła czapkę z lisa - i ruszyłyśmy w plener. I tego by było na tyle, bo jak tylko wyjęłam z torby aparat okazało się, że nie ma w nim karty pamięci. A że w moim Fujiku karta nie należy do typowych sesja się nawet nie rozpoczęła. No po prostu dupa i tyle!
A żeby było śmieszniej, zapomniałam w dodatku, że ją w ogóle wyciągałam. No bo jak to? Przecież pamiętam jak jeszcze wczoraj wsadzałam kartę do aparatu, pakowałam siatkę z kapeluszem, lisią czapką i innymi takimi, a później... no tak,a później robiłam zdjęcie skarpetce wypchanej pieniędzmi...  Na potrzeby reklamy lokaty do pracy - żeby nie było. I tak oto, pani fotograf przyjechała z całym sprzętem, z rekwizytami, żeby na miejscu przekonać się o tym, że przed trzydziestką trzeba zacząć pić bilobil, bo później może być już tylko gorzej...

 Marysia (Mania, Bunia)

Poniżej przyczyna niedoszłej sesji... Tzn. tego, że do sesji nie doszło...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz