piątek, 25 listopada 2011

Plener ślubny Agnieszki i Marka - Pszczyna - 23.07.2011 r.

Dzisiaj zdjęcia z plenerku Agnieszki i Marka. Z Markiem studiowałam w Bielsku, Agnieszkę poznałam w dniu ich wesela. Mieli piękny ślub w Milówce. Plener wykonaliśmy w Pszczyńskim skansenie. Efekty poniżej.













czwartek, 24 listopada 2011

Nareszcie - gotowy!

Po 895 dniach, 21480 godzinach, 1288800 minutach - czyli po 2 latach i 5 miesiącach, nareszcie udało mi się doprowadzić sprawę do końca... No prawie do końca, bo albumik jeszcze nieodebrany, ale już niedługo =)



poniedziałek, 21 listopada 2011

'Urlop'

Pierwszy dzień przymusowego urlopu. Przynajmniej od 7.30 aktywnie spędzam ten wolny czas. Stwierdziłam bowiem, że jak od początku nie będę od siebie wymagać to potem zamienię się w takie domowe zombie, które nic nie robi, a czas mu mija w nieubłaganym tempie...
Zaczęłam więc dzień od 20 minutowej gimnastyki. Może chociaż popracuję nad wagą i figurą podczas tego urlopu. Później kawa, ale za to z koglem-moglem - tak dla równowagi... ; ) Poaktualizowałam sobie kilka programów, co było dosyć istotne ze względu na bezpieczeństwo mojego koputerka... No i jako najważniejsze - poukładałam wszystkie książki na posprzątanych w sypialni pułkach. Do tego zabierałam się od dwóch tygodni. Teraz, popijając Yerbę, prowadzę polsko-holenderską konwersację przez Skype'a.
Początek całkiem obiecującego urlopu...

wtorek, 8 listopada 2011

Duże zmiany...

W sobotę dostałam wypowiedzenie z pracy. Cóż, zdarza się. Nie płaczę, nie cierpię, w sumie to już nawet nie jestem w lekkim szoku... Bo nie ukrywam na początku byłam. Pierwsze przed oczami stanęło mi konto bankowe, później perspektywa 'pustych' 8 godzin w ciągu dnia, ale z czasem człowiek zaczyna sobie planować czas inaczej. Posprzątam mieszkanie. Umyję okna. Obiecałam też przyszłej szwagierce odbierać dziecko z przedszkola jak nie będą w stanie. Może też w końcu poobrabiam zdjęcia i powrzucam na bloga co nieco....
Oczywiście szukam jakiejś nowej pracy. A jakże! Przecież nie można osiąść na laurach i zostać np. kurą domową - przez zasiedzenie... Chociaż pewnie obiadki bym chętnie popichciła =)
Tymczasem cieszę się perspektywą kolejnego wyjazdu do Holandii pod koniec roku. Oj będzie się działo...