wtorek, 5 listopada 2013

Miało być o rybkach

No i miało być o rybkach, o ikrze, o tym, że będziemy ciocią i wujkiem... Tymczasem rano patrzę, a nasze maleństwa zjadły swoje dzieci =( Wczoraj, ku naszemu zdziwieniu i radości okazało się, że dwa skalary, które początkiem roku dostaliśmy od Beaty i Zbyszka są parą. W sobotę, podczas babskiej posiadówy, Benek i Franek (takie daliśmy skalarom kiedyś imiona), zaczęły się zachowywać wobec siebie agresywnie, a tu wczoraj, Marcin woła mnie do kuchni i mówi, że będziemy mieć małą hodowlę... No cóż, nie będziemy mieć, sorry... Takie życie.

W takim wypadku, tak dla pociechy zrobiłam sobie coś dobrego. Żeby niby utopić smutki... Nie, nie żaden alkohol, ale pyszna kawa.


Teraz trzeba by się zabrać za mini listę rzeczy, które obiecałam sobie zrobić podczas tego urlopu. Wczoraj udało mi się zrealizować kilka punktów, ale jak większość Polaków wyznaję zasadę: "Jeszcze tylko jedno spojrzenie na FaceBook'a..."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz