piątek, 11 kwietnia 2014

Łikendzik =)

Chociaż nie wiem czy jest się z czego cieszyć...  W ostatnia niedzielę skatowano moje kości kulszowe. Przez trzy dni nie mogłam normalnie siedzieć, a że wykonuję pracę jaką wykonuję było to nieco uciążliwe =/
W sumie to wszystko było na moje życzenie. Sama chciałam wypadzik na rower. Pokonaliśmy zatem nastepującą trasę:

W Bielanach wypiliśmy wyjątkowo aromatyczne napoje:

...i wróciliśmy do domku, gdzie mogłam w spokoju postać lub poleżeć, bo o siedzeniu nie było mowy.

Jutro w planach spotkanie z naszą GlobTroterką - Magdą. Liczymy na więcej zdjęć i nowe historie.

  


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz